Na Scenie Letniej klubu #Progresja w Warszawie miała miejsce piekielna black/thrashowa uczta, podczas której lucyferycznego ognia pod diabelski kocioł, dorzucili giganci z Polski, USA i Portugalii. Potępione dusze metal maniacs zabrała do Królestwa Ciemności apokaliptyczna trójca –
#BEHEMOTH!,
#Testament i
#GAEREA.

Set Amerykanów skrojony zarówno z kawałków pochodzących z ostatniego albumu „Titans of Creation” (2020), jak i tych nieco starszych, od pierwszych sekund przypadł do gustu fanom thrash metalu. Testament niebawem będzie świętować 40-lecie produkcji hałasu, ale amerykańscy weterani są w świetnej formie. Mimo licznych zmian w składzie, muzycy dogadują się doskonale i ciągle potrafią publice złożyć w ofierze sztuki pełne ognia oraz wulkanicznej energii. Riffy Alexa Skolnicka oraz szlachetne i potężne wycie Chucka Billy’ego, stanowią najsilniejsze filary tego bandu. Naprawdę, to był znakomity gig gości z USA.
Show w Warszawie był jedyną okazją, aby zobaczyć BEHEMOTH! w Polsce, w ramach europejskiego tournee „O Father O Satan O Svmmer”. Ten bluźnierczy legion heretyków w szaleńczym rytuale dorzucił do pieca zarówno swoje najnowsze utwory, jak i klasyczne sztosy, które zbudowały z siarki i potu ich pozycję w podziemnym świecie szatańskiego metalu. Nie zabrakło więc takich numerów jak: „Ora Pro Nobis Lucifer”, „Ov Fire and the Void”, „Christians to the Lions”, Chant for Eschaton 2000″. Z opętańczą furią Behemoth doprowadził do obłędu publikę kawałkami: „Blow Your Trumpets Gabriel”, „Conquer All”, „Bartzabel”, a także finałowym „O Father O Satan O Sun!”.
Każda sztuka załogi #Behemoth jest wyjątkowym widowiskiem, wykraczającym swoim rozmachem, demoniczną scenerią i efektami specjalnymi, poza ramy klasycznego, metalowego koncertu. Połączenie teatralnego misterium, z tańcem ognia i mroku oraz religijną ornamentyką, sprawia że ich black-metalowy spektakl pozostaje na długo w pamięci widzów.
Nergal, Orion, Seth i oraz na zastępstwo za Inferna na perkusji Jon „The Charn” Rice – czterech barbarzyńców, kontrowersyjnych, radykalnych i bezkompromisowych. Oni nie klękają przed nikim, i zawsze wracają z tarczą z pola bitewnego, jakim jest scena. Za każdym razem pozostawiają po sobie zgliszcza, popiół i ślady luceferycznych kopyt. I tak właśnie było na Progresja Summer Stage.
fot. Mariusz Chojecki/ #TeleVizornia
tekst: Janusz Paliwoda







