Akredytowani na ten gig przez Knock Out Productions reporterzy Televizornia Channel zdawali sobie sprawę, że czeka ich szatańska uczta, która zapisze się w pamięci na długo. I tak właśnie się stało…
Już goście z Norwegii – Blood Red Throne – Official przejechali się bezlitośnie walcem po publiczności. Death-metalowa młócka w ich wykonaniu zaostrzyła wszystkim apetyt na to co miało dopiero nadejść. Kiedy na scenę wkroczył Glen Benton z kumplami, scena pokryła się piekielną czerwienią, i Deicide zabrał fanów metalu w najgłębsze piekielne czeluście. Ten band nie ma słabych punktów. Wokal Glena z wiekiem staje się potężniejszy i mega upiornie demoniczny. Ogromne wrażenie zrobił Steve Asheim (tak jak Benton w Deicide od 1987 roku), który jest w znakomitej formie, to co on wyczynia za garami to jest mistrzostwo świata, tempa jakie wygrywał wprawiały widzów w zachwyt.
Kiedy Amerykanie schodzili ze sceny czuć było smród diabelskiej siarki, a także niedosyt, że ich set był taki krótki.



fot: Czarek Szczęsny/TeleVizornia
tekst: Janusz Paliwoda







